Po prostu wyjedź w Bieszczady…
tak śpiewał Wojciech Młynarski, więc za jego namową, po prostu… wyjechaliśmy.
W dniach 23-24 września grupa zawodników 43 Spartakiady Pracowników Grupy Azoty Zakładów Azotowych Puławy wyruszyła na spotkanie przygody. Bieszczady przywitały nas śliczną pogodą, przez co od początku wyprawy humory były znakomite. Na początek udajemy się na dolną stację kolejki linowej, która zawiezie nas na górę Jawor. Odpoczynek zapewnia kawiarnia na 50 metrowej wieży widokowej i karczma Jawor, w której podróżnicy mogą wypić kawę i skosztować regionalnych potraw.
Po wypiciu kawy (nie tylko) i obejrzeniu przepięknej panoramy, zjeżdżamy na dół i w ramach czasu wolnego spacer po koronie zapory, najwyższej w Polsce (ponad 80m) oraz wizyta na „bieszczadzkich Krupówkach” na których można nawet kupić futro z niedźwiedzia. Prosto z deptaku jedziemy na miejsce postoju, gdzie z kolei czeka na nas szkolenie na bieszczadzkiego zakapiora. Wszyscy znamy tatrzańskiego zbójnika Janosika, może trochę mniej „działającego” w Beskidzie Śląsko-Morawskim Ondraszka, a kto słyszał o Bieszczadzkim Zakapiorze?
Zakapior to potocznie zbój, rzezimieszek, ale w Bieszczadach to legendarna postać w czarnym habicie z kapturem, ukazująca się wędrowcom nie czyniąc zła, wskazująca drogę, ostrzegająca przed niebezpieczeństwem, innymi słowy dobry duch gór.
Jednak niektórzy postrzegają go jako bieszczadzkiego zbójnika, czego dowodem było popołudniowe pasowanie uczestników wycieczki na „Bieszczadzkiego Zakapiora”.
Aby otrzymać stosowny certyfikat kandydaci musieli wykazać się w wielu dziedzinach, a to strzelanie z łuku, a to rzut toporkiem czy podkową (w tej konkurencji byliśmy mistrzami, wszak „podkowę” trenujemy na spartakiadzie). Było również wbijanie gwoździa na czas czy rzut gumowcem. Ostatecznie w grupie pierwszej najlepszym „zakapiorem” okazał się Adam Czarnota, natomiast w grupie drugiej Kazimierz Kumor.
Dzień zakończył się jak zwykle spotkaniem integracyjnym, na którym uczestnicy spartakiady mogli podzielić się wrażeniami zarówno dotyczącymi pięknych widoków, jak też zawodów „zakapiorskich”.
Kolejny dzień zaczął się od podroży retro, czyli przejażdżki bieszczadzkim ekspresem. Podróż z Majdanu (to koło Cisnej) do Balnicy nie trwała długo, ale…
Właśnie. Bieszczadzka Kolejka Leśna będąca najwyżej położoną linią wąskotorową w Polsce powstała pod koniec XIX wieku jako kolej użytku publicznego. Po II wojnie światowej eksploatowana była do 1994 roku jako kolej leśna, do transportu drewna. Drewno zostało sprzedane do Chin, więc kolejka zarabia na przewozie turystów. Malownicza leśna trasa, częściowo nad potokiem Solinka. Ostatni punkt programu to skansen w Sanoku, największe w Polsce muzeum na świeżym powietrzu. Mieliśmy okazję zobaczyć dawne życie Bojków, Łemków czy Dolinian. Zwiedziliśmy również galicyjski rynek oraz zabytkowe cerkiewki.
https://tkkfchemik.pl/index.php/1869-po-prostu-wyjedz-w-bieszczady#sigProId70fc5ca205