Wypad na Podlasie zaczynamy od Hajnówki, gdzie w oczekiwaniu na przewodnika zwiedzamy Sobór Świętej Trójcy, największą, dwupoziomową cerkiew w Polsce (może pomieścić 5 tysięcy wiernych), wybudowaną w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku.
Ruszamy do Białowieży. Najpierw Rezerwat Pokazowy Żubrów, w którym oprócz żubrów zgromadzono podstawowe gatunki zwierząt występujących w Puszczy Białowieskiej, a mianowicie jelenie, sarny, łosie, rysie, dziki i wilki – tych ostatnich zresztą nie widzieliśmy bo się schowały w krzakach (zwierzęta żyją w zagrodach w warunkach półnaturalnych, czyli są to niejako wygrodzone kawałki puszczy). Ponadto żyją tam żubronie, czyli krzyżówka żubra z bydłem domowym oraz koniki polskie.
Następnym punktem programu był spacer po Rezerwacie Szafera. Tu już można było zapoznać się z autentyczną puszczą. Stary las bez ingerencji człowieka prezentował się tajemniczo i jednocześnie majestatycznie. Ciekawostką na trasie była barć, czyli ul pszczeli w dziupli drzewa.
Nocleg w Hajnówce w hotelu Bartnik gdzie na obiadokolację serwują nam klasyczną babkę ziemniaczaną, jeden ze specjałów Podlasia.
Na drugi dzień wyruszyliśmy na tzw. tatarski szlak. Co prawda po modyfikacji zaproponowanej przez przewodnika, szlak okazał się nie całkiem tatarski. Naszą podróż rozpoczęliśmy od Jeziora Siemianowskiego, które ma powierzchnię ponad 30 km2. Tak naprawdę nie jest to jezioro ale zalew, co nie znaczy że nie ma czego oglądać.
Kolejny przystanek w Michałowie, gdzie odwiedzamy księdza Jaroszka z parafii prawosławnej w jego uroczej cerkiewce p.w. Św. Mikołaja.
W końcu coś tatarskiego, czyli docieramy do Kruszynian. Co prawda tatarskich rodzin obecnie w Kruszynianach jest niewiele, ale w święta zjeżdżają Tatarzy z Białegostoku i okolic ponieważ jest tu meczet, jeden z dwóch drewnianych starych meczetów w Polsce. Drugi jest w Bohonikach, ale tam (po modyfikacji programu ) nie dotarliśmy. Oprócz meczetu jest mizar, czyli tatarski cmentarz, na którym chowani są Tatarzy z całego Podlasia. Po meczecie i mizarze oprowadzał nas Dżemil Gembicki, który dowcipnie i ze swadą przybliżył nam historię Tatarów Podlaskich oraz sprawy związane z modłami i pochówkiem wyznawców islamu.
Na zakończenie pobytu w Kruszynianach odwiedziliśmy Jurtę Tatarską, gdzie pani Dżenneta Bogdanowiczcz podejmowała nas tatarskim obiadem. Na początku zupa cymes - coś w rodzaju gęstego rosołu z dużą ilością marchewki i malutkimi pulpecikami z baraniny.
Na drugie danie były kibiny i jeczpoczmaki, czyli tatarskie pieczone pierogi.
Po obfitym posiłku jedziemy do Białegostoku z wizytą do hrabiego Branickiego, czyli mamy zwiedzać Pałac Branickich wraz z jego „wersalskimi” ogrodami. Zanim udaliśmy się do hrabiego odwiedzamy zespół Bazyliki Archikatedralnej złożonego z połączonych ze sobą dwóch budynków kościelnych – starego z XVII w. (styl późnorenesansowy) i nowego z początku XX w. (styl neogotycki). Zwiedziliśmy ten drugi, bo w starej części akurat odbywał się ślub.
Wracając do Hajnówki na nocleg, wpadamy na Szlak Otwartych Okiennic. Na początek miejscowość Puchły (nazwa podobno pochodzi od spuchniętych nóg pielgrzymów) gdzie spotykamy się w kolejnej cerkiewce z jej gospodarzem. Następnie jedziemy do Trześcianki podziwiać przepiękne malowane na wzór rosyjski okiennice oraz ciekawą, specyficzną zabudowę.
Ostatni dzień pobytu na ziemi podlaskiej rozpoczynamy wędrówką szlakiem można powiedzieć nadgraniczno-nadbużanskim. Jadąc wzdłuż granicy z Białorusią dojeżdżamy do wsi Tokary, która w 1945 roku została przedzielona granicą państwową – połowa jest w Polsce a połowa na Białorusi. We wsi znajduje się kościółek w stylu małopolsko-podkarpackim wzniesiony w 1935r. W trakcie spotkania z proboszczem, który zapoznał nas z historią parafii okazało się, że ma on bardzo pożyteczne hobby, tzn, zajmuje się pszczelarstwem.
Korzystając z tego połowa wycieczki zaopatrzyła się u niego w doskonały ekologiczny miód. Dodatkowo okazało się, że jeden z kolegów wytropił nieco inny specjał – ekologiczny eliksir zwany Duchem Puszczy. W zasadzie nie wiadomo co było lepsze: miód czy eliksir.
Prosto z Tokar udaliśmy się na leśne uroczysko Koterki na granicy z Białorusią. Na polanie stoi niewielka drewniana cerkiewka wzniesiona w 1912r. a obok cerkiewki bije cudowne źródło. Trafiliśmy akurat na odprawiane nabożeństwo, tak że można było zapoznać się z liturgią prawosławną.
Jadąc do Grabarki wzdłuż Bugu najpierw dojeżdżamy do Adamowa gdzie znajdują się magazyny ropy otrzymywanej rurociągiem „Przyjaźń” (15 zbiorników, największe o pojemności 100 tys. m3).
Kolejny etapem jest odkrywkowa kopalnia kredy w Mielniku, jedyna tego typu w Polsce. W Mielniku dodatkowo podziwialiśmy z Góry Zamkowej zakola rzeki Bug.
Nareszcie docieramy do Świętej Góry w Grabarce. Tego widoku nie da się opisać, to trzeba zobaczyć. Po napełnieniu pojemników cudowną wodą jedziemy na obiad do Siemiatycz „zaliczając” po drodze betonowe bunkry tzw. Lini Mołotowa (umocnienia budowane prze stronę rosyjską jesienią 1939 i wiosną 1940r.).
I to by było na tyle.
Program wycieczki był znakomity zarówno pod względem poznawczym jak i kulinarnym, a wszystko to zorganizowało dla nas Biuro Podróży TRAMP.